O spaniu w żłobku

Na trzy-cztery idziemy spać

Taka sytuacja.

Po obiedzie, czas drzemki, zagarnianie dzieci na leżaczki. Jeden delikwent jeszcze bardzo chciał się bawić, choć oczy już mu się zamykają. Ciocia Ma nie pozwoliła już jeździć wózkiem, naprawdę pora już się położyć. Maluch płacze, złości się, choć wcale już z leżaczka nie wstaje, jest bardzo śpiący. Ciocia tuli go, głaszcze, buja, tłumaczy spokojnie, ale to na nic. Obok wtóruje drugi kolega, który prawie zawsze tuż przed zaśnięciem płacze, jakby bronił się przed tym, że jest zmęczony. Druga ciocia tuli go, głaszcze, buja, tłumaczy spokojnie… Trochę się już wzajemnie nakręcają i mam wrażenie, że sami nie pamiętają, dlaczego i o co płaczą. Sama mam w nosidle inne dziecko, które zasnęło już chwilę temu, ale obawiam się je odłożyć na łóżeczko, żeby nie rozbudziło się w tym ryku. Cała sytuacja trwa może z dwie minuty, ale płacz małych dzieci bywa przeszywający i wręcz świdrujący w głowie. Nagle przychodzi mi do głowy myśl, żeby spróbować ich jakoś wytrącić z tego.

– Dobra, chyba już wystarczy, chłopaki. Teraz na trzy-cztery idziemy spać, okej? TRZYYY – CZTEEE- RY!

I zaczynam cicho, prawie pod nosem recytować rytmicznie:

A-a-a kotki dwa, szaro-bure obydwa, nic nie będą robiły, tylko dzieci bawiły… A-a-a…

Po jakichś trzydziestu sekundach oboje śpią, a razem z nimi jeszcze dwoje innych dzieci, które wcześniej leżały sobie spokojnie na swoich leżaczkach. Odkładam to śpiące w nosidle. Dziękuję za uwagę.

Jak ono zaśnie…??

Ta trochę zabawna sytuacja z ostatnich dni zmobilizowała mnie, żeby w końcu popełnić tekst o spaniu w żłobku, do którego zbierałam się od dłuższego czasu. Takie sytuacje, rzecz jasna, nie zdarzają się codziennie. Nie usypiamy standardowo dzieci na hasło „trzy-cztery”. Tak się po prostu złożyło, że akurat wtedy takie hasło zaskoczyło, udało mi się wytrącić dzieciaki z płaczu i umożliwić im spokojne zaśnięcie. Zresztą, cały czas ciocie je wtedy bujały, także żadna w tym moja szczególna zasługa.

Temat usypiania dzieci w żłobku jest dla wielu osób bardzo interesujący, zawsze wzbudza wiele emocji i jest to jedna z dwóch kwestii, obok jedzenia, o które rodzice najbardziej się martwią, posyłając dziecko do żłobka. Zatem garść informacji z pierwszej ręki o spaniu w żłobku.

Zasypia tylko przy piersi

To najczęstsza i największa obawa wielu mam. Zresztą skądinąd bardzo ważna, bo takie pytania pojawiają się już na etapie wybierania żłobka, a jest wiele żłobków, w których na dzień dobry można usłyszeć, że właśnie z tego powodu mama powinna odstawić dziecko od piersi przed rozpoczęciem żłobka. W rzeczywistości jest to wierutna bzdura i po takim tekście nie traktowałabym żłobka poważnie. To, że z mamą dziecko usypia tylko przy piersi nie ma żadnego znaczenia dla tego, jak będzie wyglądało usypianie w żłobku. Tak samo jak z tatą czy babcią dziecko potrafi zasnąć w inny sposób, tak też w żłobku znajdzie sobie inną możliwość zaśnięcia, w czym ciocie z pewnością będą starały się mu jak najlepiej pomóc. Spokojnie, nie ma co panikować, głupot nie słuchać, a już na pewno nie odstawiać dziecka od piersi, bo ktoś tak powiedział.

W domu śpi w innych godzinach niż jest drzemka w żłobku

To nic, spokojnie. Broń Boże, nie musicie „przestawiać” dziecka przed żłobkiem z dwóch drzemek na jedną, ani zmieniać mu godzin dziennej drzemki. Dziecko samo musi wejść w nowy rytm i nie ma czego tu przyspieszać. To może potrwać kilka tygodni, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Wiąże się to też z takim prostym faktem, że większość dzieci rozpoczyna przygodę w żłobku około roczku, kiedy naturalnie przychodzi czas na stopniową redukcję dwóch dziennych drzemek w jedną. Ten moment przejściowy bywa trudny, maluchy bywają mocno zmęczone zarówno przed południem w żłobku, jak i późnym popołudniem już w domu. Fajnie, jeśli żłobek jest na tyle otwarty na potrzeby najmłodszych, żeby nie stanowiło problemu położenie spać dziecka dwa razy w ciągu dnia, wtedy kiedy tego potrzebuje. Niemniej, niezależnie od tego, naprawdę nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby majstrować przy godzinach snu dziecka. Często wręcz bywa tak, że w domu w weekendy dziecko śpi dwa razy lub o zupełnie innych godzinach niż na co dzień w żłobku i to też jest OK.

Dziecko nigdy nie zasypiało z kimś innym niż mama

To akurat taka rzecz, którą, jeśli jest taka możliwość, fajnie przetestować przed żłobkiem. Jak dziecko usnęłoby na dzienną drzemkę z tatą, babcią, może jakąś bliską ciocią. Oczywiście tylko jeśli mamy nie ma w pobliżu, bo jeśli mama jest w pokoju obok i dziecko o tym wie, to to nie ma prawa się udać. Fajnie zobaczyć, jakby to było, gdyby dziecko miało usypiać z inną osobą, ale we własnym domu, znanym i bezpiecznym miejscu, zanim będzie miało zasypiać z obcymi osobami w żłobku, który dopiero będzie poznawać. Niemniej, nie jest to jakiś konieczny czy niezbędny element i nie ma co się stresować, jeśli trudno jest zaaranżować taką sytuację.

Dziecko w dzień usypia tylko w chuście/nosidle

Luzik. Nawet jeśli w żłobku, do którego idzie dziecko, takich wynalazków jak nosidło jeszcze nie znajo, spokojnie można na przykład przynieść swoje nosidło i zapytać, czy ciocie nie chciałyby spróbować, jeśli dziecko nie będzie chciało zasnąć w żaden inny sposób. Ja tak zrobiłam, gdy posyłałam swojego starszaka do klubu malucha, bo na serio wtedy jako półtoraroczniak na dzienną drzemkę usypiał tylko tak. Panie może patrzyły na mnie trochę jak na wariatkę, ale ogólnie nie było problemu, a już po dwóch-trzech tygodniach nosidło przestało być potrzebne, bo, ku mojemu niedowierzaniu, młody zaczął zasypiać, leżąc na leżaczku. U nas w żłobku wiele dzieci jest noszonych niemal od urodzenia i też w początkowym okresie używamy nosideł do usypiania maluchów, które są do tego przyzwyczajone. Później z czasem zwykle dzieci przechodzą kolejne fazy – do usypiania nie w nosidle, ale na rękach, aż do leżenia na leżaczku i zasypiania przy głaskaniu/bujaniu, masowaniu.

Dziecko zasypia tylko w wózku

Też da się zrobić. Jeśli w żłobku nie ma wózka, można przywieźć swój i zostawiać. Nie ma co się jednak dziwić, że ciocie najpierw będą próbować innych sposobów usypiania, a wózek potraktują jako ostateczność, jeśli maluch nie będzie mógł inaczej zasnąć. To jednak organizacyjnie pewne wyzwanie, a czasem jest tak, że z zaskoczenia dziecko w żłobku pierwszy czy drugi raz zaśnie inaczej i potem tak już zostaje, więc nie warto w ogóle wracać do tematu wózka. W domu dalej będzie zasypiało tylko w wózku, a w żłobku inaczej. I to też jest OK.

Czy dziecko musi mieć przytulankę do spania?

Jasne, że nie musi. Jeśli ma, to super i może wiele ułatwić, dając mu pewne poczucie bezpieczeństwa. Ale jeśli dziecko przed żłobkiem takiego ulubionego pluszaka nie miało, to mało prawdopodobne, że nagle w żłobku będzie potrzebowało czegoś konkretnego do zaśnięcia. Czasem też dzieci mają zamiast maskotki coś innego, np. ulubiony kocyk czy pieluszkę i wtedy oczywiście warto, żeby takie akcesoria miały ze sobą w żłobku.

Po co komu piżamka?

Przyznaję, że właśnie tego nie wiem. W bardzo, bardzo wielu żłobkach (przedszkolach też) dzieci mają mieć do spania piżamki i kołderki z pościelą. Na co to komu, nie mam pojęcia. Ja swoich dzieci na dzienną drzemkę nigdy w piżamkę nie przebierałam, żadna ze znajomych mam, również. W naszym żłobku dzieci śpią w swoich ubraniach, zdejmujemy tylko pantofelki, czasem ktoś chce zdjąć też skarpetki. Do spania mamy kocyk + poduszkę bawełniane, bez żadnych pościeli, a na leżaczki prześcieradło bawełniane. Taki komplet zapewnia żłobek we wpisowym, a rodzice dostają go do prania na koniec miesiąca.

Moje dziecko już nie śpi w dzień

Czasem zdarza się, że dziecko około dwuletnie już nie ma drzemki w dzień i rodzice martwią się, co będzie robiło podczas leżakowania w żłobku. Opcji jest kilka. Niestety, są takie żłobki, w których dziecko nawet jeśli nie śpi, musi leżeć na leżaczku i to jest słabe, bo z założenia zwyczajnie niewykonalne, więc będzie rodzić dużo niepotrzebnych napięć… Jeśli żłobek deklaruje, że nieśpiące dziecko po prostu może się bawić, tylko aranżuje to tak, by odbywało się to raczej po cichu i spokojnie, to chwała mu za to i nie ma się czym martwić. Może jednak być też tak, że dziecko, które w domu już nie drzemkuje, w żłobku będzie jeszcze tego snu potrzebować, bo będzie bardziej zmęczone – w grupie dzieci jest zdecydowanie więcej bodźców, hałasu, a intensywność zajęć i zabaw sprawia, że dzieciaki zwyczajnie dużo szybciej się męczą i potrzebują regeneracji. W końcu czasem bywa tak, że działa siła grupy i skoro wszystkie dzieci idą spać, to nawet to, które nie potrzebuje już tej drzemki tak bardzo, kładzie się także na leżaczku i prędzej czy później zasypia, tak dla towarzystwa. Zdarza się, że takie dzieci śpią też wybiórczo – na przykład co drugi czy trzeci dzień, ale już nie codziennie. Dzieciaki zwykle same fajnie się regulują w tej kwestii i warto im zaufać, a nie próbować na siłę dostosowywać do całej grupy, tym bardziej, że sama grupa jest przecież tworem bardzo dynamicznym i zmienia się wraz z rozwojem poszczególnych jej członków.

To chyba wszystkie najczęstsze pytania i wątpliwości, jakie słyszymy od rodziców w kontekście żłobkowej drzemki. Mam nadzieję, że udało mi się chociaż trochę przybliżyć i oswoić temat, choć nasze doświadczenie pokazuje, że tak naprawdę tym, co najbardziej pomaga rodzicom w takich rozterkach jest wsparcie i empatia innych rodziców, którzy przeszli to samo i mogą zwyczajnie poklepać po ramieniu, mówiąc: „Ja też się tym martwiłam/em, ale nie było źle i mój maluch śpi w żłobku tak, jak potrzebuje”. Oby takich pozytywnych doświadczeń było jak najwięcej, aby naszym dzieciom dobrze spało się nie tylko przy nas, ale także w żłobkach.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *